poniedziałek, 7 kwietnia 2014

szczęśliwa mama - szczęśliwe dziecko cz. 1

Dziś postanowiłam dodać jako posta tekst napisany na spotkanie gorzowskiego Klubu Mam. Spotkanie odbyło się 27 marca i pisałam o nim tu

SZCZĘŚLIWA MAMA – SZCZĘŚLIWE DZIECKO





WSTĘP
Czym jest szczęście?
Znalazłam bardzo ciekawą definicję tego pojęcia w książce filozofa i historyka sztuki Władysława Tatarkiewicz pt „O szczęściu”, gdzie przedstawił następującą definicję szczęścia: „...jako pełne i trwałe zadowolenie z życia w całości... Zadowolenie pełne, trwałe i dotyczące całości życia – to miara szczęścia bardzo wysoka, miara ideału szczęścia. Szczęścia pełnego trwałego, całkowitego, bez zastrzeżeń, wyjątków, przerw nie można się spodziewać w warunkach życia ludzkiego. Nie ma bodaj człowieka, nawet wśród tych, których mamy za najszczęśliwszych, który byłby zadowolony bez zastrzeżeń, czy bez wyjątków, czy bez przerw... Należy tylko odróżniać ideał szczęścia i szczęście realne. Otóż jeśli chodzi o ideał szczęścia, to można utrzymać tę samą definicję, z tą tylko różnicą, że terminy w niej zawarte – pełnia, całkowitość, trwałość – utrzymają inną interpretację. Podana definicję szczęścia należy brać jako miarę najwyższą, idealne maksimum szczęścia. I przyjmować, że szczęśliwy jest już ten, kto się do tego ideału, do tego maksimum zbliża."
Jak byś szczęśliwą matką? Z własnej perspektywy i doświadczenia życiowego mogę powiedzieć, że wystarczy po prostu być szczęśliwym człowiekiem. Starać się myśleć pozytywnie i robić to, co sprawia nam przyjemność i daje nam poczucie szczęścia.

CIĄŻA PORÓD
Uważam, że dobrym początkiem do udanego, szczęśliwego macierzyństwa jest właściwe podejście do odmiennego stanu, w jakim jesteśmy zanim nasze dzieci przyjdą na świat - do ciąży.
Istnieje tak trend opowiadania o macierzyństwie, ciąży, porodzie „bez lukru”.
Ja uważam, że nieco tego lukru nie jest szkodliwe. Ciążą jest stanem wyjątkowym, odmiennym, błogosławionym. Ciało kobiety zmienia się, rośnie w nim nowe życie i warto ten wyjątkowy czas celebrować. Istotne jest, by wówczas zadbać o siebie, zmienić nawyki żywieniowe, nauczyć się wypoczywać. Ja miałam takie, szczęście, że ciąża minęła mi „książkowo”. Wydaje mi się, że było tak, ponieważ cieszyłam się tym, że zostanę mamą i że niedługo w moim życiu otworzy się nowy, diametralnie inny rozdział. Dużo czytałam o ciąży, porodzie, uczęszczałam na szkołę rodzenia, gdzie przemiła położna wyjaśniła, że ciało kobiety jest niesamowicie silne i zdolne podołać zadaniu jakim jest ciąża i poród. Uwierzyłam w słowa tej Pani oraz w samą siebie i udało mi się doświadczyć cudu narodzin. Wzmocniona tym wydarzeniem czuję, że jestem zdolna do wszystkiego.
Ciekawy cytat (z W. Eichelberger z A. Mieszczanek „Jak wychować szczęśliwe dzieci”): „Dla kobiety czas ciąży może być doskonałą okazja do sięgnięcia w głąb siebie, do stawania się matką w sensie wewnętrznym. Matką, a więc kimś, kto bierze odpowiedzialność za powołane życie i szuka w sobie sił, by dać mu wystarczające oparcie.... (kobiety) często czują się bezradne – z góry abdykują z poczucia odpowiedzialności, z góry odrzucają to, co podpowiada im instynkt, własna mądrość. Szukają rad innych osób, pochłaniają książki. A przecież każdej z nich można by powiedzieć to samo: „Tak naprawdę wszystko wiesz. Tylko uwierz w siebie, zaufaj sobie”.

POCZĄTKI MACIERZYŃSTWA - MAMA ODDANA DZIECKU
Początki macierzyństwa mogą i raczej dla większości kobiet są wyzwaniem.
Mały człowiek jest całkowicie od nas zależny, a my musimy zaspokoić wszelkie jego potrzeby: nakarmić, ubrać, przytulić, nosić na rękach itd. Chroniczne zmęczenie
i mało snu mogą młode mamy wymęczyć. Ważne jest jednak, by nauczyć się odpoczywać, spać z dzieckiem w trakcie jego drzemek. Nie starajmy się być perfekcyjne we wszystkim, bo pranie, zmywanie naczyń może poczekać. Czasami warto zamówić pizzę zamiast gotować 3-daniowy obiad. Warto jest zatroszczyć się o siebie, bo jeśli my tego nie zrobimy same, nikt nas w tej kwestii nie wyręczy.
Zdarzało mi się myśleć, gdy w kolejną noc wstawałam do dziecka po raz n-ty:
„kim ja jestem, czy tylko mleczarnią, czy jeszcze człowiekiem?” Te myśli w końcu minęły, a spojrzenie w oczy mojego syna rekompensowało początkowe trudny bycia mamą.
Ciekawy cytat (z W. Eichelberger z A. Mieszczanek „Jak wychować szczęśliwe dzieci”): „rytm potrzeb dziecka powinien być uszanowany, bez względu na niewygodne rodziców... Zaspokajanie potrzeb dziecka zgodnie z jego rytmem to podstawowe doświadczenie. Jeśli go zabraknie, dziecko uczy się, że świat nie odpowiada na jego potrzeby... Bo jeśli otoczenie reaguje na moje (dziecka) potrzeby i nie jest tym nadmiernie przeciążone, nie zachowuje się agresywnie, nie wzbudza we mnie poczucia winy, nie karze mnie za to, że jestem i że wciąż czego potrzebuję, to znaczy, że ja jestem w porządku... Gdyby dziecko mogło mówić, mówiłoby pewnie tak do rodziców: „Dajcie mi dużo czasu i uwagi, bo im więcej czasu i uwagi mi dajecie, tym większe mam poczucie, że jestem, że jestem kimś ważnym, że dla mnie jest miejsce na tym świecie, że ktoś mnie kocha.”

 Oddanie się dziecku i zaspakajanie jego potrzeb na początku jego pobytu po drugiej stronie brzucha jest inwestycją w dobrą relację między rodzicami a dzieckiem w przyszłości. Mały człowiek wie, że może liczyć na mamę i tatę, i tym samym zdobywa zaufanie do otaczającego go świata. Nie jest pozostawione same sobie, ze swoim płaczem (metoda cry-it-out) i swoimi niezaspokojonymi potrzebami (nakarmienia, bliskości, przytulenia, zmiany pieluszki, czy każdej innej). Taki maluch, gdy jest naładowany "za młodu" dawką pozytywnych emocji, rośnie na pewnego siebie człowieka. Jego związek z rodzicami jest zbudowany na zaufaniu, miłości i czułości. Myślę, że gdy mały człowiek rośnie posiada on w sobie te cechy i przekaże je dalej innym ludziom - swoim dzieciom, mężowi, żonie, przyjaciołom.

Polecam również ten wywiad traktujący o świadomym macierzyństwie, ciąży, porodzie 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku - dzięki odwiedziny!
Jeśli chcesz skomentuj, polub, udostępnij.