wtorek, 5 lipca 2016

po co mi (znowu) Szkoła Rodzenia?

28 czerwca zaczęłam zajęcia w Szkole Rodzenia przy gorzowskim szpitalu. Tego dnia wrzuciłam poniższe zdjęcie na  insta i fb i znajoma, mama dwójki dzieci napisała mi w komentarzu: "Ewka, ja w aucie wszystkiego się nauczyłam. Coś Ty. Słuchaj swojego ciała, oddychaj, nie krzycz i wszystko będzie git ". Tę "radę" potraktowałam z przymrużeniem oka, podobnie jak tę, którą kiedyś dał mi mój Stasiu chcąc nauczyć mnie  jeździć autem: "tu masz gaz, tu hamulec i jedziesz!" . Odpowiadając na pytanie zadane  w tytule posta, wyjaśniam po co mi (znowu) Szkoła Rodzenia?

Uczęszczałam tam podczas pierwszej ciąży i już wtedy wiedziałam, że jeśli znowu będę spodziewać się dziecka, zapiszę się na SR ponownie.


Zajęcia prowadzi przemiła i super-profesjonalna położna p. Wiola Gębicz. Słuchając jej odnosi się wrażenie, że ma ona mocne poczucie misji tego, co robi. Tłumaczy jak działa ciało kobiety i jak jest mądrze skontrowane i zdolne do rodzenia. Gdy w ciąży z Jurkiem miałam obawy dotyczące porodu, wszelkie moje lęki rozwiały się od wiedzy, którą przekazała mi prowadząca. Uwierzyłam w siebie, swoje ciało i to, że podołam narodzinom dziecka. Ta wiedza pozwoliła rodzić mi świadomie i mądrze. Prowadząca "wkręcała" nam przez cały cykl, że damy radę, że jesteśmy silne, a natura - mądra. Jednocześnie mówiła, że poród to ciężkie zadanie (labour -  po angielsku poród oznacza praca) i warto się do niego przygotować.

Szkoła funkcjonuje przy szpitalu, w którym rodziłam. Podczas jednych zajęć zwiedzaliśmy oddział porodowy i położniczy. Dotykałam wanny,  w której później do wody wypłynął Duda. Podczas szkoły dowiadujemy się o tym, co będzie się działo w szpitalu podczas porodu i jak możemy lepiej współpracować z personelem i przez to lepiej rodzić. Wiedza ta pomaga również osobom towarzyszącym przy porodzie - dowiadują się, jak pomagać i jak nie przeszkadzać.

W trakcie zajęć ćwiczy się specjalne ćwiczenia (również oddechowe), które mają za zadanie ciało wzmacniać ciało i przyszykować je do "pracy porodowej". Ćwiczenia zadawane są do domu, co mnie trzymało w ryzach i motywowało do stałego ruchu. Teraz zbytnio nic nie ćwiczę poza bieganiem za malcem, czy przysiadami przy desce do prasowania. 

Położna przekazuje uczestniczkom wiedzę  się o higienie, odżywianiu, porodzie fizjologicznym, czy poprzez cc i o pielęgnacji dziecka oraz karmieniu piersią.

W zajęciach mogą uczestniczyć osoby, które później będą mamom towarzyszyć przy narodzinach dziecka.

Podczas zajęć z Jurkiem poznałam bardzo sympatyczną koleżankę, z którą zbliżyłyśmy się po narodzinach naszych dzieci. To oraz dwie godziny dla mnie samej w środku tygodnia uważam za dodatkowy atut szkoły rodzenia.


Zawsze można zadawać pytania p. Wioli,  co jest bardzo ważne chyba dla wszystkim przyszłych mam i (i tatusiów też). Atmosfera jest swobodna, od razu jesteśmy ze sobą "na ty", co przełamuje pierwsze lody.

Obecnie będąc po jednym porodzie, mam zupełnie inne podejście do wiedzy tam przekazywanej i już w mojej głowie roi się cała masa pytań.Wśród 7 uczestniczących ciężarnych 4 z nich są po raz drugi przy nadziei. One również uznały, że mimo wcześniejszych doświadczeń porodowych, warto z SR skorzystać.

Polecam uczęszczanie na zajęcia w szkołach rodzenia każdej przyszłej mamie. Zawsze, gdy rozmawiam z jakąś ciężarną, promuję tę formę edukacji w ciąży. Tym bardziej, że to nic nie kosztuje, wystarczy być ubezpieczonym i już. Naprawdę warto!

Wszelkie informacje co do wymogów okołoporodowych znajdziecie na stronie fundacji  Rodzić po ludzku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku - dzięki odwiedziny!
Jeśli chcesz skomentuj, polub, udostępnij.