piątek, 16 lutego 2018

Matka Polka Pracująca

Od połowy grudnia wróciłam do pracy po urodzeniu drugiego dziecka. O tym jak czułam się po powrocie do pracy po Jurku pisałam już kiedyś na blogu.

Matka - stworzeniem bez ambicji 


Teraz jestem już mamą dwójki i jest nieco inaczej. Pisałam też, jak bardzo nie lubię pytania o godzenie kariery zawodowej z macierzyństwem. Dla mnie praca, i było tak już po pierwszym dziecku, jest odpoczynkiem. Nie mam okazji nigdzie bywać, nie mam karnetu na siłownię i bardzo rzadko wychodzę gdzieś z domu bez dzieci. Dlatego praca to dla mnie i mojego zdrowia psychicznego wybawienie i odskocznia od trybu "MATKA". Mam tak fajny system pracy, że nie pracuję codziennie. Mam 12-godzinne zmiany i czasami po jednym dniu pracy, mam dwa lub trzy dni wolnego.



Opiekę nad dziećmi mam ogarniętą -  syna w tygodniu zaprowadzam z rana do przedszkola, a Hania zostaje z tatą do momentu przyjścia niani - mojej cioci. Po południu teściowie biorą Jurka do siebie. Jestem więc spokojna o dzieci i mogę skupić się na pracy.  Z ciocią komunikuję się SMS-owo, a teściowa czasami do mnie zadzwoni w ciągu dnia.

Praca recepcjonisty wydawać się może nudna i że polega jedynie na wydawaniu kluczy i czekaniu na gości, ale to tylko pozory. Mam dużo papierkowej roboty, poza tym na bieżąco przyjmuję nowe rezerwacje przez telefon, booking.com czy mailowo. Lubię to, że cały czas coś się dzieje. Nie ma nudy i nie ma dwóch identycznych zmian.

Czasami, gdy mam wolne, a dzieci dają mi popalić, modlę się w duchu, by  iść do pracy. Rozmawiałam ostatnio z moją szefową, że taki pracownik jak ja to rzadkość. Tęskni za pracą, do której przychodzi z przyjemnością. 

Jednocześnie przy moim trybie pracy mam dużo czasu wolnego, dla rodziny, również po to, by załatwić sprawy urzędowe, czy odwiedzić lekarzy. Czasami myślę o tym, że może i byłoby fajnie być w domu z dziećmi i nie pracować zawodowo. Jednak z drugiej strony chyba na dłuższą metę nie dałabym rady tak funkcjonować. Nie chodzi tu o pieniądze, bo zapewne trzeba by było wtedy żyć skromniej. Brakowałoby mi przede wszystkim bycia samej, co bardzo lubię oraz satysfakcji, którą czerpię z pracy. Będąc w pracy mam więcej czasu na bloga - tak na prawdę większość wpisów powstaje w hotelu właśnie. A w spokojny dzień mogę sobie nawet poczytać, czy obejrzeć jakiś film.

Po urodzeniu dzieci polubiłam swoją pracę jeszcze bardziej. A jednocześnie nabrałam do niej zdrowego dystansu. Nie przynoszę pracy do domu, a w hotelu koncentruję się głównie na obowiązkach zawodowych. Mam fajnych współpracowników, którzy są samodzielni i nie dzwonią do mnie zbyt często. I najlepsze w tym jest, że do pracy przychodzę z przyjemnością i radością. I to najbardziej mnie cieszy.

Czy są tu inne mamy pracujące? Jak to wygląda u Was? Zachęcam do dyskusji w komentarzach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku - dzięki odwiedziny!
Jeśli chcesz skomentuj, polub, udostępnij.