niedziela, 31 stycznia 2016

czy naprawdę musisz to mieć?

Zgodnie z moim noworocznym postanowieniem czytelniczym przeczytałam po raz kolejny "Koncepcję kontinuum" Jean LiedloffWcześniej czytałam tę książkę będąc w ciąży i na początku mojej przygody z macierzyństwem. Teraz, jako już bardziej wprawiona mama, odkryłam zupełnie nowe aspekty tej lektury. 


Spodobał mi się ten fragment książki: "Zaczęto też ostatnio twierdzić, że to co najnowsze, musi być najlepsze. Reklama zajęła się podsycaniem tego wyścigu nowości. Nie ma w nim wytchnienia, nie ma zwłoki. Nic nie może być wystarczająco dobre, nic nigdy nie jest zadowalające. Nasze ukryte niezadowolenie jest kanalizowane  w ten sposób, że przeradza się w pożądanie najnowszych rzeczy." Autorka ubrała w słowa to, o czym sama myślałam już od dawna. 



Jesteśmy osaczeni reklamami w różnych mediach. Nawet jak nie oglądamy telewizji, możemy znaleźć reklamy w internecie, na billboardach, na wielkich ekranach, w aplikacjach na naszych smartfonach. 


Nie jest istotne "co" jest reklamowane, tylko "jak". Odnoszę wrażenie, że wszystkie reklamy mają identyczny przekaz: "musisz, to mieć". To właśnie takich słów używa się w spocie portalu z szybkimi pożyczkami. Widziałam ostatnio też reklamę, w której mąż wydziera się do żony przez telefon: "kupuj!", jakby by był w jakimś amoku. 

Strasznie namolne są również reklamy dla dzieci ogłupiające głosem lektora skierowanym wprost do dziecka. A reklama, przynajmniej na mojego synka, działa hipnotyzująco. Kiedyś nawet włączałam mu specjalnie reklamy, by ubrać go do wyjścia. Mój syn wpatrując się w ekran był łatwy w obsłudze i szybko ubrany. Ot taki patent wygodnej (wyrodnej) matki.  Szybkie migające obrazy, duże litery to wszystko przyciąga uwagę dziecka i  w ten "hoduje" przyszłego konsumenta. 



Uczyłam się w liceum ekonomicznym i wiem, że reklama tak na prawdę ma za zadanie stworzyć w jej odbiorcy potrzebę. Reklamę robi się po to, by potencjalnym klientom wydawało się, że oni "muszą, to coś mieć", że ich życie dzięki temu będzie lepsze i pełniejsze. Że jeśli mężczyzna popsikają się dezodorantem nie będziemy mogli się odpędzić od seksi lasek. Że kupując kolejną torebkę będziemy bardziej stylowe i przez to będziemy odbierane jako kobiety sukcesu. Ale gdy już kupimy nową rzecz, niedługo potem reklama wytworzy w nas potrzebę zakupu czegoś nowego. Znowu coś będzie jeszcze lepsze i jeszcze bardziej nas dopieści. 


Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi o to, żeby nic nie kupować. Warto jednak brać poprawkę na te wszelkie nowości i przed kolejnym impulsywnym zakupem zastanowić się, czy faktycznie tego czegoś potrzebujemy, czy tylko nam się tak wydaje. Warto być świadomym konsumentem.




2 komentarze:

  1. w tym pięknym kraju większość jest świadomym konsumentem.
    nie z wyboru lecz z przymusu
    nawet jeżeli reklama nas wciągnęła, zaraz przychodzi myśl:
    "nie stać mnie" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak też bywa, że nas nie stać, uważam jednak, że lepiej być świadomym swoich ograniczeń finansowych, niż żyć ponad stan biorąc kolejne kredyty byleby coś kupić

      Usuń

Drogi Czytelniku - dzięki odwiedziny!
Jeśli chcesz skomentuj, polub, udostępnij.