Zgodnie z moim noworocznym postanowieniem czytelniczym przeczytałam po raz kolejny "Koncepcję kontinuum" Jean Liedloff. Wcześniej czytałam tę książkę będąc w ciąży i na początku mojej przygody z macierzyństwem. Teraz, jako już bardziej wprawiona mama, odkryłam zupełnie nowe aspekty tej lektury.
Spodobał mi się ten fragment książki: "Zaczęto też ostatnio twierdzić, że to co najnowsze, musi być najlepsze. Reklama zajęła się podsycaniem tego wyścigu nowości. Nie ma w nim wytchnienia, nie ma zwłoki. Nic nie może być wystarczająco dobre, nic nigdy nie jest zadowalające. Nasze ukryte niezadowolenie jest kanalizowane w ten sposób, że przeradza się w pożądanie najnowszych rzeczy." Autorka ubrała w słowa to, o czym sama myślałam już od dawna.
Jesteśmy osaczeni reklamami w różnych mediach. Nawet jak nie oglądamy telewizji, możemy znaleźć reklamy w internecie, na billboardach, na wielkich ekranach, w aplikacjach na naszych smartfonach.
Nie jest istotne "co" jest reklamowane, tylko "jak". Odnoszę wrażenie, że wszystkie reklamy mają identyczny przekaz: "musisz, to mieć". To właśnie takich słów używa się w spocie portalu z szybkimi pożyczkami. Widziałam ostatnio też reklamę, w której mąż wydziera się do żony przez telefon: "kupuj!", jakby by był w jakimś amoku.
Strasznie namolne są również reklamy dla dzieci ogłupiające głosem lektora skierowanym wprost do dziecka. A reklama, przynajmniej na mojego synka, działa hipnotyzująco. Kiedyś nawet włączałam mu specjalnie reklamy, by ubrać go do wyjścia. Mój syn wpatrując się w ekran był łatwy w obsłudze i szybko ubrany. Ot taki patent wygodnej (wyrodnej) matki. Szybkie migające obrazy, duże litery to wszystko przyciąga uwagę dziecka i w ten "hoduje" przyszłego konsumenta.
Uczyłam się w liceum ekonomicznym i wiem, że reklama tak na prawdę ma za zadanie stworzyć w jej odbiorcy potrzebę. Reklamę robi się po to, by potencjalnym klientom wydawało się, że oni "muszą, to coś mieć", że ich życie dzięki temu będzie lepsze i pełniejsze. Że jeśli mężczyzna popsikają się dezodorantem nie będziemy mogli się odpędzić od seksi lasek. Że kupując kolejną torebkę będziemy bardziej stylowe i przez to będziemy odbierane jako kobiety sukcesu. Ale gdy już kupimy nową rzecz, niedługo potem reklama wytworzy w nas potrzebę zakupu czegoś nowego. Znowu coś będzie jeszcze lepsze i jeszcze bardziej nas dopieści.
Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi o to, żeby nic nie kupować. Warto jednak brać poprawkę na te wszelkie nowości i przed kolejnym impulsywnym zakupem zastanowić się, czy faktycznie tego czegoś potrzebujemy, czy tylko nam się tak wydaje. Warto być świadomym konsumentem.
w tym pięknym kraju większość jest świadomym konsumentem.
OdpowiedzUsuńnie z wyboru lecz z przymusu
nawet jeżeli reklama nas wciągnęła, zaraz przychodzi myśl:
"nie stać mnie" :D
tak też bywa, że nas nie stać, uważam jednak, że lepiej być świadomym swoich ograniczeń finansowych, niż żyć ponad stan biorąc kolejne kredyty byleby coś kupić
Usuń