To
taka malutka książeczka. Na okładce baśniowy rysunek. Wydawać by
się mogło, że taką książkę można przeczytać w jedno
popołudnie.
W moim przypadku było inaczej. Ta niepozorna objętościowa książka wciągnęła mnie. Z przyjemnością i wielkim skupieniem czytałam rozmowę Wojciecha Eichelberger w rozmowie z Anną Mieszczanek.
W moim przypadku było inaczej. Ta niepozorna objętościowa książka wciągnęła mnie. Z przyjemnością i wielkim skupieniem czytałam rozmowę Wojciecha Eichelberger w rozmowie z Anną Mieszczanek.
Książka
ma odpowiedzieć na pytanie zadane w tytule. Przede wszystkim W.
Eichelberger radzi, by odkryć w sobie swoje wewnętrzne dziecko:
radosne, ciekawe świata pozbawione lęku, by później jako rodzić
stworzyć takie warunki dzieciom, by i one stały się w przyszłości
szczęśliwymi dorosłymi. Problemy, szara codzienność tłumi w nas z biegiem lat spontaniczność, bezpośredniość
i dziecięcą ciekawość świata. Stajemy się mniej ufni, bardziej krytyczni wobec wszystkiego
i wszystkich.
i dziecięcą ciekawość świata. Stajemy się mniej ufni, bardziej krytyczni wobec wszystkiego
i wszystkich.
Pielęgnując swoje wewnętrzne
dziecko stajemy się, zdaniem autorów bardziej szczęśliwi. Wówczas
przekazujemy nasze pozytywne nastawienie do samych siebie, innych i
świata pociechom. Pięknie opisane są w tej publikacji stan
błogosławiony kobiety oraz cud porodu.
Rozmówcy
– autorzy książki tłumaczą, dlaczego tak ważne jest początkowe
(p)oddanie się rytmowi, według którego funkcjonuje nowo narodzony
mały człowiek. Naprawdę polecam każdemu, zarówno dzieciatym jak i bezdzietnym, przeczytanie rozmowy W. Eichelbergera z A. Mieszczanek.
Podsumowując
pragnę przedstawić Wam ciekawy cytat: "Więc jeżeli warto się
czegoś trzymać,
to trzeba trzymać się siebie, choć to głupio brzmi. Bo właściwie siebie to już się nie trzeba
wcale trzymać.
to trzeba trzymać się siebie, choć to głupio brzmi. Bo właściwie siebie to już się nie trzeba
wcale trzymać.
Nade wszystko trzeba
pokornie zwolnić się z zadania wychowania szczęśliwych dzieci,
bo inaczej nieuchronnie wepchniemy nasze dzieci w jakieś
nieszczęście.
Zadbać
o własne szczęście - to jedyny sposób na to, żeby otworzyć
dzieciom drogę do szczęścia.
Nie ma się co łudzić, że jako rodzice nieszczęśliwi, tkwiący w okowach złudzeń i ograniczeń, którzyśmy, sami siebie nie odnaleźli do końca, będziemy w stanie zapewnić szczęśliwe życie naszym dzieciom.”
Nie ma się co łudzić, że jako rodzice nieszczęśliwi, tkwiący w okowach złudzeń i ograniczeń, którzyśmy, sami siebie nie odnaleźli do końca, będziemy w stanie zapewnić szczęśliwe życie naszym dzieciom.”
Zgadzam
się z powyższym w 100%.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku - dzięki odwiedziny!
Jeśli chcesz skomentuj, polub, udostępnij.