niedziela, 4 lutego 2018

warszaty z Agnieszką Stein

W zeszłą sobotę miałam ogromną przyjemność uczestniczyć w warsztatach dla rodziców z Agnieszką Stein. Wydarzenie zorganizowały Ela  oraz Natalia z "Gorzów w chuście" . Ja pomogłam przy wyborze miejsca, polecając "mój" Hotel Gorzów.





Bardzo podobało mi się to, że impreza miała charakter kameralny, bo było nas wraz z Agnieszką tylko 17 osób. Na początku każda z uczestniczek przedstawiła się, mówiąc o tym, co ją sprowadza na warsztaty, nad czym chce popracować i co jest dla niej problematyczne w rodzicielstwie. Była tu mowa o emocjach, relacji rodzeństwa, o tym jak radzić sobie z osobami trzecimi, które doradzają i krytykują nasze metody wychowawcze, narzucając nam coś innego. Mamy pytały, o to jak uświadamiać sobie swoje potrzeby oraz potrzeby dzieci, jak stawiać granice. Dzięki temu, już na starcie, warsztaty zostały dostosowane do naszych potrzeb.


W trakcie zajęć porównałyśmy komunikację do wojny i tańca, tworząc mapę myśli. Komunikację można przyrównać także do podróży, pracy, czy zabawy. 


Dowiedziałyśmy się, co może ułatwiać komunikację. Chodzi tu przede wszystkim o otwarcie się na drugą osobę, wysłuchanie jej, a nie komunikowanie się  jedynie w celu przedstawienia i narzucenia swoich racji. Umiejętność wysłuchania drugiej strony jest tu kluczowa i kontakt sam w sobie ważniejszy do tego, aby rozmawiający na koniec myśleli w identyczny sposób. 


Rozmawiałyśmy także o potrzebach w duchu Porozumienia bez Przemocy. Niezmiernie ważne jest, aby  mieć zaspokojone własne potrzeby, zanim zajmiemy się zaspokajaniem potrzeb innych. Ponadto, zgodnie z piramidą potrzeb Masłowa, najpierw należy zaspokoić potrzeby niższego rzędu, czyli przede wszystkim te fizjologiczne (głód, sen, odpoczynek), a następnie zająć się tymi wyższego rzędu. Potrzeby są uniwersalne dla każdego, jednak istnieją różne strategie na realizacje danych potrzeb. Czasami długotrwałe niezaspokojenie pewnej potrzeby może doprowadzić do tego, że stosujemy całkiem pokrętną strategię, która nam szkodzi, zamiast dawać satysfakcję.


Była również mowa o  chwaleniu dzieci, po co to robimy i jaki tym samym wysyłamy komunikat. Gdy dyskutowałyśmy nad tą materią, padło stwierdzenie, że chwalimy dzieci "na odczepnego". Dziecko przynosi nam rysunek, a my przy garach nawet nie patrząc na pociechę, czy jej dzieło, rzucamy kultowe "Super!". To bardzo głęboko jest zakodowane w nas, by chwalić i oczekiwać pochwały. Jednak czy tak na prawdę, nie staramy się chwalić samych siebie w ten sposób. Pamiętam, jak moja mama przechwalała się tym, jaka to ja jestem mądra, wspaniała i piękna przy koleżankach z pracy. Ja tego nie znosiłam dlatego, że mama nigdy nie mówiła tych rzeczy o mnie, gdy byłyśmy same. Wyczuwałam wtedy wielki fałsz w mamie, bo wiedziałam, że tak naprawdę, ona chwali samą siebie. Agnieszka wyjaśniła nam, że powinniśmy przede wszystkim zauważać dziecko, to co ma, to co zrobiło oraz co przeżywa, a nie poddawać te kwestie ocenie. To właśnie ten element warsztatów dał mi najwięcej do myślenia.  Muszę teraz uważać, by unikać chwalenia syna, a przede wszystkim dostrzegać  dziecko. Więcej o chwaleniu znajdziecie na blogu Agnieszki.

Cudownie było się wyrwać z domu, bez dzieci i nie do pracy, a przy okazji spotkać tak wielki autorytet w kwestii rodzicielstwa bliskości. Liczę na kolejne ciekawe zajęcia i na to, że Agnieszka jeszcze nie raz odwiedzi Gorzów. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku - dzięki odwiedziny!
Jeśli chcesz skomentuj, polub, udostępnij.