środa, 26 marca 2014

cytując #2... W. Eichelberger z A. Mieszczanek „Jak wychować szczęśliwe dzieci”

"...rytm potrzeb dziecka powinien być uszanowany, bez względu na niewygodę rodziców... Zaspokajanie potrzeb dziecka zgodnie z jego rytmem to podstawowe doświadczenie. Jeśli go zabraknie, dziecko uczy się, że świat nie odpowiada na jego potrzeby... Bo jeśli otoczenie reaguje na moje (dziecka) potrzeby i nie jest tym nadmiernie przeciążone, nie zachowuje się agresywnie, nie wzbudza we mnie poczucia winy, nie karze mnie za to, że jestem i że wciąż czego potrzebuję, to znaczy, że ja jestem w porządku... Gdyby dziecko mogło mówić, mówiłoby pewnie tak do rodziców: „Dajcie mi dużo czasu i uwagi, bo im więcej czasu i uwagi mi dajecie, tym większe mam poczucie, że jestem, że jestem kimś ważnym, że dla mnie jest miejsce na tym świecie, że ktoś mnie kocha” 


 

W. Eichelberger z A. Mieszczanek „Jak wychować szczęśliwe dzieci”

Początki macierzyństwa mogą i raczej dla większości kobiet są wyzwaniem.
Mały człowiek jest całkowicie od nas zależny, a my musimy zaspokoić wszelkie jego potrzeby: nakarmić, ubrać, przytulić, nosić na rękach itd. Chroniczne zmęczenie i mało snu mogą młode mamy wymęczyć. Ważne jest jednak, by nauczyć się odpoczywać, spać z dzieckiem w trakcie jego drzemek. Nie starajmy się być perfekcyjne we wszystkim, bo pranie, zmywanie naczyń może poczekać. Czasami warto zamówić pizzę zamiast gotować 3-daniowy obiad. Warto jest zatroszczyć się o siebie, bo jeśli my tego nie zrobimy same, nikt nas w tej kwestii nie wyręczy.
 

Dajemy maluchowi poczucie, że jest ważne, reagując na jego sygnały, płacz. Czytając inne książki o rozwoju dzieci, w większości z nich wyczytałam, że reagowanie na dziecko i zaspokajanie jego potrzeb jest tak na prawdę niezbędne do jego przeżycia. I nie chodzi tu o karmienie, przewijanie i mycie, ale przede wszystkim o bliskość, czułość, które pozwalają dziecku odczuć, że jest ważny, że warto żyć. Taki maluch lepiej przybiera na wadze, chętnie je i jest ciekaw świata. W jednej z książek (bodajże Schaffera pt "Psychologia dziecka") przeczytałam o pewnym eksperymencie naukowym.  Małym małpkom dawano do wyboru futerko do przytulania lub smoczek od butelki z mlekiem otoczony kolcami. Małe małpki ginęły z głodu, bo wybierały tulenie się do ciepłego futerka, niczym do ciała matki. Eksperyment wydaje się być okrutny, lecz obrazuje on jak ważna jest dla małego ssaka bliskość i kontakt fizyczny z matką (opiekunem).
 

Maluch, który jest dopieszczony  nie będzie rozpieszczonym manipulantem, bo moim zdaniem dziecko w ogóle nie nosi w sobie takich cech. Ja miałam dziecko przy sobie (czasami w chuście), karmiłam na żądanie.  Już będąc w ciąży  myślałam, że będę robić właśnie tak... Zdarzało mi się jednak myśleć, gdy w kolejną noc wstawałam do dziecka po raz n-ty: „kim ja jestem, czy tylko mleczarnią, czy jeszcze człowiekiem?” Te myśli w końcu minęły (po jakimś miesiącu), a spojrzenie w oczy mojego cudnego syna rekompensowało początkowe trudny bycia mamą.

A Wam jak  upływały pierwsze dni z maleństwem po drugiej stronie brzucha?

1 komentarz:

  1. ! mam dosłownie te same wrażenia odnosnie macierzyństwa, zresztą wiesz o tym:)
    nie mogłabym inaczej, niż właśnie całkowicie siebie oddać w wychowanie B. Taką mam potzrebę:)
    Całuję Was!

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku - dzięki odwiedziny!
Jeśli chcesz skomentuj, polub, udostępnij.