Obejrzyjcie zdjęcia i przeczytajcie historie porodowe. Ja swoją historie porodową spisałam na 4 godziny po porodzie, na świeżo pod wpływem lektury "Daru rodzenia" Włodzimierza Fijałkowskiego.
Jestem zdania, że poród, to naturalna, biologiczna czynność, lecz z dodatkiem pierwiastka metafizycznego, transcendentalnego.
Sposób, w jaki pokazywane są porody w filmach, jest nierealny i czasami przerażający. Może odebrać kobietom odwagę i chęć do porodu naturalnego.
Sposób, w jaki pokazywane są porody w filmach, jest nierealny i czasami przerażający. Może odebrać kobietom odwagę i chęć do porodu naturalnego.
Przytaczam dla Was ciekawy cytat o porodach z książki W. Eichelberger z A. Mieszczanek „Jak wychować szczęśliwe dzieci”: "...ważne dla dziecka , by pozwolić matce rodzić tak jak chce, żeby mogła zaufać swemu ciału. Żeby poród nie był podporządkowany wygodzie lekarza ,tylko dziecka i matki. Żeby mógł odbyć się w warunkach, których instynktownie poszukują zwierzęta, a wiec w miejscu zacisznym, raczej ciemnym niż jasnym, raczej ciepłym niż zimnym, w odosobnieniu, w obecności możliwie najmniejszej liczby osób.
Wydaje mi się ważne, by kobiety mogły rodzic w pozycji fizjologicznej, ze stopami opartymi o ziemię. Bo człowiek jest stworzony do pionu i w tej pozycji ma najwięcej siły. Pozbawienie kobiety oparcia w ziemi podczas porodu jest psychologicznym nieporozumieniem a poza tym powoduje złą pracę mięśni. Tradycyjne, prymitywne zdawałoby się sposoby rodzenia – w kucki – SA
wyrazem głębokiej mądrości ciała.
Pozwolenie na swobodny wybór pozycji porodu jest ważne z jeszcze jednego powodu. Myślę że dla dziecka to lepiej, jeśli matka bierze na siebie odpowiedzialność za rodzenie , a nie tylko oddaje się w czyjeś ręce. Wtedy tworzą się więzy zaufania miedzy matką a dzieckiem i rośnie zaufanie matki do siebie. To dobry fundament dalszych stosunków..."
Kobiety nie muszą być unieruchomione na łóżkach szpitalnych, mogą rodzić stojąc, kucając, w klęku podpartym. Mogą, tak jak ja, urodzić do wody (faza II trwała u mnie 15 minut) Pierwszą fazę porodu, o ile nie ma przeciwwskazań, można spędzić w domu. Można przecież rodzić w domu...
Moje doświadczenie porodowe nie było może idealne, bo trafił mi się niemiły doktor komentujący moje sapanie. Były położna, która twierdziła "że sama nie wiem, czego chcę", gdy poprosiłam o materac, na którym mogłabym klęczeć w trakcie skurczu. Położono mi Jerza na brzuchu, na krótko. Potem byliśmy ponad 4 godziny odseparowani od siebie, bo na oddziale położniczym nie było wolnych łóżek, więc ja byłam nadal w sali porodowej, Jerzyk na oddziale noworodkowym.
Ale mimo wszystko wspominam poród dobrze. To najbardziej niesamowite wydarzenie w moim życiu. A Wy jak wspominacie przyjście Waszego dziecka na świat? Z wielką ciekawością poczytam Wasze komentarze na ten temat.
FOTO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku - dzięki odwiedziny!
Jeśli chcesz skomentuj, polub, udostępnij.