Już od dłuższego czasu zbierałam się, by napisać o wizerunku matki w reklamie. Wiem, że reklama jest dźwignią handlu, a specjaliści z tej branży dwoją się i troją, by wymyślić coś oryginalnego, co sprzeda ich produkt.
Mimo tego irytują mnie takie reklamy jak ta, w której zasmarkana mama wyjaśnia córce Alicji, że nie może z nią być, bo potrzebuje dzień zwolnienia. Załamane małe dziewczę robi minę przysłowiowego karpia i w całym tragizmie sytuacji wypuszcza z rączki magiczną różdżkę. Nagle wyskakuje na ekranie hasło "MAMY NIE BIORĄ ZWOLNIENIA". Dalej mama wypija kubek ciepłego naparu i już hop-siup jest zdrowa i idzie z dzieckiem na plac zabaw. Nie podoba mi się w tej reklamie, to hasło. Wiadomo, nie powinnam może tego odbierać dosłownie, ale... Mamy nie biorą zwolnienia, mama nie ma prawa chorować, bo w końcu to mama-cyborg i jest niezniszczalna.
Mimo tego irytują mnie takie reklamy jak ta, w której zasmarkana mama wyjaśnia córce Alicji, że nie może z nią być, bo potrzebuje dzień zwolnienia. Załamane małe dziewczę robi minę przysłowiowego karpia i w całym tragizmie sytuacji wypuszcza z rączki magiczną różdżkę. Nagle wyskakuje na ekranie hasło "MAMY NIE BIORĄ ZWOLNIENIA". Dalej mama wypija kubek ciepłego naparu i już hop-siup jest zdrowa i idzie z dzieckiem na plac zabaw. Nie podoba mi się w tej reklamie, to hasło. Wiadomo, nie powinnam może tego odbierać dosłownie, ale... Mamy nie biorą zwolnienia, mama nie ma prawa chorować, bo w końcu to mama-cyborg i jest niezniszczalna.
Dobrze pamiętam swoje początki macierzyństwa, kiedy latałam jak opętana z praniem, prasowaniem, w międzyczasie starałam się ogarnąć mieszkanie, zrobić obiad i karmić dziecko na żądanie. Byłam chronicznie niewyspana i na spacerach z wózkiem zdarzało mi się spać z otwartymi oczami. Szybko schudłam po ciąży, bo w tym ferworze zajęć zapominałam jeść. Miałam poczucie, że muszę sprostać wszystkim nowym obowiązkom związanym z przyjściem na świat dziecka i nie powinnam nikogo prosić o pomoc. Czułam jak bym wyzbyła się tożsamości, bo siebie stawiałam na ostatnim miejscu. Przede wszystkim liczyło się dziecko i jego dobro. Po pewnym czasie moje podejście do tego "poświęcenia" siebie zmieniło się. Pomogła mi w tym praca, bo znalazłam niej tak naprawdę czas dla siebie.
Piszę o tym wszystkim w kontekście tej reklamy, bo uważam, że takie głupkowate hasła powielają stereotyp matki, która ma się wyrzec siebie dla rodzicielstwa. Nie może ona nawet chorować, bo przecież powinna być do dyspozycji 24/7 i zawsze gotowa do spełnienia życzeń maleństwa.
Czemu w reklamach nie ma częściej taty, który zajmuje się dziećmi, gdy mama choruje.
Czemu w reklamach nie ma częściej taty, który zajmuje się dziećmi, gdy mama choruje.
Jest co prawda ta reklama...
Tu obserwujemy troskliwego męża, który podaje chorej żonie reklamowany lek.
Co dalej? Mama ma spokój, a tata ma... urwanie głowy. Dzieci szaleją w mieszkaniu, nie obywa się bez przypalonej żelazkiem koszuli, ogólnie w domu pod okiem taty panuje przysłowiowy "Sajgon". Ale gdzie tu jakaś logika?... Przecież mama ma te same dzieci, możliwe, że w trakcie jej opieki nad nimi odgrywają się podobne sceny i co mama też ma urwanie głowy? Nie, bo mama musi sobie radzić, bo jest kobietą stworzoną do opieki nad dziećmi. Basta! W tej sytuacji mama nie jest w żaden sposób nadzwyczajna, ale tata to bohater.
Wiem, że natura stworzyła kobiety bardziej zdolne do wielozadaniowości, ale przecież i mężczyźni potrafią robić kilka rzeczy na raz, jak kierowanie autem i rozmawianie przez telefon ;-)
Żeby zakończyć jakimś pozytywnym akcentem wrzucam tę reklamę, gdzie z poczuciem humoru pokazane jest życie rodzinne w domu z dzieckiem.
Żeby zakończyć jakimś pozytywnym akcentem wrzucam tę reklamę, gdzie z poczuciem humoru pokazane jest życie rodzinne w domu z dzieckiem.
Więcej takich reklam proszę!
Twój wpis to strzał w 10! Bezsensowne stereotypy, które ciągle są powielane, niestety :( Jak się tak człowiek naogląda, to mimo wszystko z tyłu głowy kołacze taki a nie inny obraz... Niepotrzebnie.
OdpowiedzUsuńZa to uwielbiam ostatnią reklamę. Niem czy tylko ja tak mam, ale śmieję się i płaczę na przemian. Jest taka prawdziwa!
Bardzo dziękuję za twój komentarz! Ta reklama coca-coli również wywołuje u mnie podobne emocje. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńAch te stereotypy powielane na każdym kroku. Ci spece od reklamy jacyś mało innowacyjni są, nie?
OdpowiedzUsuńPoczątki macierzyństwa miałam bardzo podobne :-) Pozdrawiam!
Dzięki za lekturę i również pozdrawiam
UsuńNie widziałam wcześniej tej reklamy coli :) jest cudownie prawdziwa !
OdpowiedzUsuńReklama, o której piszesz na samym początku kuje mnie odkąd zobaczyłam ją pierwszy raz. Nie mam pojęcia, kto wymyśla hasła typu: "Mamy nie biorą zwolnienia", ale wiem, że takie slogany działają na mnie jak płachta na byka...
Copywriterzy wymyślający tego typu hasła reklamowe, sami powinni iść na zwolnienie. Odpoczęli by sobie i może wymyślili coś mądrzejszego ;-)
Usuń