poniedziałek, 25 maja 2015

Matka Polka Obywatelka


Wybory prezydenckie już za nami. Kampania prezydencka nie robiła na mnie szczególnego wrażenia.. ani ta przed pierwszą, ani przed drugą turą.
Tak jak w  przypadku zeszłorocznych wyborów samorządowych tak i teraz byłam członkiem obwodowej komisji wyborczej w moim mieście. Bardzo lubię tak pracować. Mogę sobie ustawić mój hotelowy grafik tak, że mam wtedy wolne. Zazwyczaj pracuję na drugą zmianę do końca, czyli liczenia głosów. Dzięki temu rano mogę iść zagłosować. 



Praca w komisji to bardzo ciekawe doświadczenie. Niczym obserwowanie wyborów od kuchni, choć nie tak dokładnie jak w przypadku urzędników zajmujących się wyborami w urzędach gminy czy miasta. Jednak mogę w ten sposób poznać swoiste tajniki sposobu wybierania władzy. 

Czasami przychodzą ludzie podchmieleni, czasami są bardzo rozmowni wyborcy komentujący w sposób (tylko dla nich) zabawny całe wyborcze zamieszanie. Członkowie komisji nie mają się za bardzo spoufalać z wyborcami. Ich zadaniem w stosunku do głosujących  jest przede wszystkim wydawanie kart do głosowania i udzielenie informacji o prawidłowym sposobie oddania ważnego głosu. Bardzo ciekawa była nowo-narodzona w trakcie tych wyborów miejska legenda o znikającym tuszu z długopisów. Nawoływano na fejsie, by wziąć swój długopis na wybory. Do mojej komisji przyszła całkiem spora grupa głosujących, którzy stanowczo odmawiali podpisania się w spisie wyborców oraz głosowania przy pomocy pisadeł zapewnionych przez komisję.Wiele pytań rodziły też ścięte prawe rogi kart do głosowania.

Zapamiętam te majowe wybory jako były bardzo "komunistyczne". Rozczulający był widok całych głosujących rodzin z dziećmi w białych albach, które przyszły na wybory po  przyjęciu pierwszej komunii świętej. Maluchy miały wielką radochę z wrzucania kart do urn. Mój synek tego nie zrobił, bo pędził na swoim rowerku po lokalu wyborczym, a ja w biegu oddałam swój głos.

Czuję się podwójnie spełnioną Matką Polką Obywatelką, świadomą swoich praw - prawa wyborczego czynnego jak i obowiązku wzięcia udziału w głosowaniu. Tak, odbieram udział w głosowaniu jako obowiązek obywatelski. Jestem zdania, że ktoś kto nie głosuje nie powinien narzekać, bo nie przyczynił się w żaden sposób do tego kto rządzi w kraju. Z drugiej strony pracując jako członkini komisji wyborczej mam swój wkład w przebieg wyborów.  Mam nadzieję dostać się do komisji wyborczej również na listopadowe wybory do Parlamentu. 

A co zrobi dla Polski prezydent - elekt, to się okaże. Ma 5 lat na działanie na rzec kraju i jego obywateli. Wiem, że tak na prawdę to ja jestem kowalem swego losu i nie uzależniam swej przyszłości od wybranej władzy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku - dzięki odwiedziny!
Jeśli chcesz skomentuj, polub, udostępnij.