piątek, 13 listopada 2015

W aucie z dzieckiem

Do popełnienia tego wpisu skłoniły mnie wydarzenia sprzed kilku dni. We wtorek po pracy, gdy załadowałam synka, trzy torby i siebie do auta. Ruszyłam wolniutko, by wyjechać z parkingu.


Kilka chwil później w mój samochód uderzyło drugie auto. Wina nie była po mojej stronie, bo druga osoba cofała i włączała się do ruchu, ja już w ruchu byłam. Oczywiście pierwsze co się stało to atak na moją osobę  i pretensje. Młoda kobieta, która spowodowała wypadek prosiła, by się "dogadać" i nie wzywać policji. Jak ostatnia frajerka zgodziłam się. Oczywiście do dogadania nie doszło. Doszły tylko kolejne nerwy i pretensje ze strony sprawczyni oraz jej towarzysza z auta. Ale pomijając już to, że mam rozwalone auto (a tak fajnie mi się ostatnio jeździło) i to że teraz muszę o pół godziny wcześniej wstawać, by zdążyć do przedszkola i pracy, najbardziej boli mnie coś innego. 


Ani dziewczyna, która spowodowała wypadek ani jej kompan nie zainteresowali się, nie spytali o to jak ma się mój synek, który również był uczestnikiem kolizji. Szczerze mieli to w d... A jeszcze głupio-mądry kolega sprawczyni ironizował, że mogę podać syna jako świadka zdarzenia [SIC!] Tak się składa, że znam te osoby. Oboje pracują w gorzowskiej instytucji kulturalnej. Niestety w tej sytuacji nie wykazali się ani kulturą osobistą ani szczerością, nie mówiąc już o empatii. 

Najgorszemu wrogowi nie życzę, by miał wypadek jadąc z dzieckiem, co gorzej, by to dziecko ucierpiało. 




3 komentarze:

  1. Pani Ewo, proszę podać nazwiska tychże osób do publicznej wiadomości.
    Skoro instytucja kulturalna to jej reprezentanci również powinni być kulturalni
    Pozdrawiam HK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam p. Hanno dziękuję za zainteresowanie, ale nie chcę upubliczniać danych tych osób... Całą tę sytuację opisałam na blogu, może wpis dotrze do tych osób i da im do myślenia.

      Usuń
  2. przykro, ale jakoś nie dziwi. kultura osobista/empatia czasem jest, czasem jej nie ma. większość patrzy na koniuszek swojego nosa. niestety.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku - dzięki odwiedziny!
Jeśli chcesz skomentuj, polub, udostępnij.