Na początku roku przeczytałam ten artykuł i wiem, że sporo on zamieszał w międzynarodowej blogosferze.
Jego autorka ma oczywiście sądzić, że ma rację mają takie a nie inne poglądy. Ale można wyczuć tu duża dozę oceniania matek niepracujących, pozostających w domach z dziećmi. Amy Glass uznaje pracę matek niepracujących jako mniej ważną czy niewpływową. Z kolei praca lekarza lub biznesmena, w jej mniemaniu jest bardziej ważna. Ja jednak sądzę, zę przecież mamy (zdarzają się również ojcowie) kształtują "młodych", którzy w przyszłości mogą stać się lekarzami lub przedsiębiorcami lub kimkolwiek zechcą. Tym sposobem będą i oni zmieniać oblicze współczesnego im świata. Dlatego też uważam, że praca matki jest najbardziej wpływową pracą, jaka istnieje.
Amy Glass dasz rade na tym stanowisku?
Jakie są wasze odczucia po lekturze tego artykułu?
Ach, uwielbiam wszystkie oceniające matki. Nie ma to jak wbić kij w mrowisko tylko po to, żeby nabić sobie ilość wejść na bloga z całego świata. Tak właśnie odebrałam tekst tej pani. Nie rozumiem, po co to rozdmuchiwać. Niektóre matki chcą zostać w domu, a potem realizować się zawodowo. Inne wolą wrócić do pracy, do ludzi, zmienić środowisko, wyrwać się z domu. Każda jest inna, każda ma inną sytuację zawodową czy rodzinną.
OdpowiedzUsuńW czasie ciąży i urlopu macierzyńskiego pokończyły mi się trzy umowy o pracę. Pracodawcy wydzwaniali, zachęcali do powrotu, do przedłużenia umowy. Nie chciałam. Nawet jak Jasiek skończył rok, zadzwonił do mnie pracodawca, u którego składałam cv jakiś czas temu. Chciał mnie od razu. Wyłożyłam karty na stół. Powiedziałam, że najprawdopodobniej niedługo zaczniemy starać się o kolejne dziecko. Powiedział, że nie ma problemu. I Co? I więcej się nie odezwał. Nie płakałam z tego powodu. Akurat mam to szczęście, że póki co nie muszę wracać do pracy, że stać nas na chleb. Poza tym nie widzę sensu wiązania się z jakąkolwiek firmą, jeżeli planuję zajść niedługo powiększać rodzinę. Czułabym się jak pasożyt, który tylko czai się na to, żeby otrzymać świadczenia i wyfrunąć na zwolnienie. Sama też nie lubię zaczynać czegoś i to przerywać. Dlatego jestem w domu, zajmuję się moim dzieckiem i wierzę w to, że kiedyś to zaprocentuje.
Ja akurat pracuje od 8 m.ż. Jurka i jest mi z tym dobrze, choć czasami zastanawiam się, jakby to było gdybym w domu została dłużej... To, że jesteś w domu z dzieckiem to świetna sprawa. Przecież "siedzenie w domu" to też praca, bardzo wymagająca. Ciekawe, czy autorka bloga, by temu podołała (sama nie jest przecież matką). Tak łatwo przyszło jej matki oceniać...
Usuń